BrainDead

Laurel Healy (Mary Elizabeth Winstead) wraca do Waszyngtonu, by pomóc bratu w biurze na Kapitolu — szybko okazuje się jednak, że polityczne korytarze opanowało coś zupełnie nienormalnego: rosnąca fala irracjonalnych zachowań i fanatycznych sporów ma źródło bardziej dosłowne niż kampanijne memy. Mieszanka science-fiction i czarnej komedii rzuca światło na to, jak łatwo polityka może wymknąć się spod kontroli, kiedy ludzie przestają myśleć samodzielnie. Serial balansuje między dramatem a groteską, serwując zarówno napięcie, jak i błyskotliwe satyryczne dialogi. Dlaczego warto obejrzeć? Jeśli cenisz polityczną satyrę z domieszką sci‑fi, znajdziesz tu świeże spojrzenie: humor jest ostry, ale oparty na konkretnych mechanizmach władzy i mediach; fabuła trzyma w napięciu bez tanich twistów. Styl produkcji łączy elementy surrealnego horroru (inwazja, manipulacja), z kryminalno‑biurokratycznym śledztwem i chwilami kameralnego dramatu rodzinnego. Aktorsko wyróżnia się Winstead, a scenariusz potrafi zaskoczyć pomysłowością i tempem. Serial ma jeden sezon (premiera 2016) i został anulowany, więc ogląda się go jak zwartą, intensywną minisesję — bez ciągnących się wątków. Dla widza szukającego inteligentnej, błyskotliwej rozrywki z politycznym pazurem i niebanalnym pomysłem na „co by było, gdyby” — to trafny wybór. Idealny na wieczór, gdy chcesz się pośmiać i zadumać nad stanem publicznej debaty.